Schody
na początek było tak:
Potem przyjechała grucha i takie wielkie coś i wlała beton oknem balkonowym. Coś na dokumentacji zdjęciowej jest, ale odnaleźć nie mogę.
A że beton był odrobinkę zbyt mokry to się kurde rozchlapał na dole i narobił bałaganu:
Koniec końców Łukasz z Panami Schodowymi ten beton pozbierał z ziemi i w wiaderkach ciach na schody. Efekt końcowy:
Teraz czekają na rozszałowanie, aż wyschną.
Podsumowując - mam schody. ile to mnie bedzie kosztowało nie wiem. Łukasz stal zamówił, nie zapytał ile. Robocizna niby ustalona, ale z dwóch dni zrobiło się 6 i mocno się zmieniła koncepcja. mam nadzieję, że jednak cena zostanie. A jeżeli chodzi o beton to też nie wiem, bo to jakiś znajomy Łukasza i się będą liczyć jak on bedzie miał trochę czasu :D
Czyli schody są rachunku nie ma :D żeby tak mogło zostać to by było dopiero fajne budowanie :D