News z du....
Idąc forumowym sloganem to bedzie w 100% news z du...y, przepraszam mea culpa. Bede się bić w pierś i z okazji Wielkiej nocy wezmę pod uwagę również biczowania jak na filipinach, ale nie mogłam się powstrzymać. mam nadzieję, że admin wybaczy :)
Otóż, jak juz pewnie wiecie ( lub też nie) 13 sierpnia 2011 roku zostanę żoną. Zaręczyny trwały 2,5 roku, w tym czasie wiliśmy nasze gniazdeczko Budowa i wizja wspólnego życia w naszym kochanym cudownym domku tak mnie pochłonęła, że ślub i wszystkie emocje z tym związane stały się mało istotne i zeszły na dalszy plan. No bo powiedzcie sami kochani jakie znaczenie ma kolor serwetek czy odcień zaproszeń jak człowiek musi zdecydować gdzie będzie całe życie gotował, albo jak ma wyglądać jego dach...
Tak więc, załatwiliśmy co najważniejsze ( czyli termin w kościele i sala) a reszta odkładana była na potem. Tak też było z moją sukienką. Ale zbliża się wielkimi krokami godzina W i powoli trzeba sie było rozejrzeć za kreacją.
Wzięłam więc wczoraj wolny dzień, przyjaciółke moją kochaną pod pachę i dawaj po tych salonach z tymi kiecami :) problem miałam ogromny, gdyż ponieważ mnie te kiece w ogóle nie rajcują i przeważnie mi się nie podobają. Bo albo to człowiek wygląda jak ślubny tor - na dole największa warstwa, potem kolejna warstwa, potem kolejna, a na górze mały chopek czyli główka :/ albo z kolei wygląda jakby wyskoczył w piżamce.
W większości salonów tylko wlazłam i wylazłam. Gdzieś koło 16 miałam już deprechę, że się zawinę w prześcieradło i już.
W sumie przy mierzyłam 3 sukienki. I jak ubrałam tą trzecią to... to było to! Już mi się nie chciało mierzyć nic innego. Była idealna. Powiem Wam, że ja tam sentymantalna nie jestem, romantyczna raczej też nie i nie rozczulam się nad byle czym, ale jak zobaczyłam siebie w tej sukience z welonem to dotarło do mnie, że ja wychodzę za mąż! Masakra. Do Łukasza chyba też dotarło, bo jak mnie zobaczył to miał mniej więcej taką samą minę jak ja, czyli o kurde to już :)
oto i ona. Taaaarrrraaaaaaaam:
A tak poza tym, to wczoraj zamówiłam drzwi zewnętrzne. musimy na nie poczekać 4 tygodnie. Dzwonił Pan o tynków, że się nie wyrobi i bedzie w połowie maja. I dowiedziałam sie w banku, że resztę kasy wypłacą nam w dwóch transzach a nie w jednej, bo im sie zmieniły przepisy :/ poza tym nie zauważyłam w umowie, że mam wpis o wypłatach transz w maksymalnie 6 miesięcznych odstepach, a u nas od ostatniej minęło 8 miesiecy i musiałam napisać pismo czemóż to nie potrzebowałam tych pieniedzy wcześniej. kurde no bo nie potrzebowałam!
Zdrowych wesołych leniwych i suchych świąt :)