Domowe postępy i sąsiedzki problem :/
W domku prace idą mozolnie do przodu. Ocieplamy dach:
Nad klatką schodową chłpaki mieli niezły zgryz. Nie dość, że wysoko i troszke strasznie to jeszcze te nieszczęsne krągłości. Ale dali radę:
Łazienka powoli się tworzy :)
Także powoli, mozolnie, ale do przodu.
W niedzielę mieliśmy święto - chrzest. także oficlajnie zostałam mamą 2 :) a to mój przystojniaczek:
Wracając jednak do tematu. Budujemy zaraz obok domu rodzinnnego Łukasza, w którym to mieszka nadal jego mama oraz brat z żoną i synusiem. Zaraz obok mieszka sąsiad, który ma ciekawe hobby. Palenie w piecu. Przynajmniej tak obstawiamy, że to takie hobby. Bo nawet latem jak jest plus milion to on cudownie kopci z komina i zasmradza całą okolicę. no cóż górnikiem był, teraz siedzi na emeryturze może mu tęskno do tego wegla, brudu i sadz... W każdym bądź razie jest tak odkąd pamietam, odkąd się znamy z Łukaszem. podobno ma piec ekologiczny, ale co do niego wrzuca tego chyba nie wiedzą nawet najstarsi górale. Łukasza mam odkąd ja znam ciągle się o to wkurzą , zresztą jak wszyscy domownicy, nie ma się co dziwić, całe życie w smrodzie. Ale nikt nigdy z tym nic nie robił. Ja jakoś tak specjalnie nie zwracałam na to uwagi. Rzeczywiście czasem było strasznie zakurzone, ale jakoś tak jak patrzyłam na to z dołu to nie było to tak piorunujące wrażenie. W niedziele byliśmy na chrzcinach i po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć jak to wygląda. Pozwólcie, ze daruję sobie opisy:
uwierzcie mi, naprawdę sporadycznie ten dym nie leci w naszym kierunku tylko tak jak na zdjęciach. przewaznie wszystko dmucha w stronę teściowej, czyli też naszą. Teściowa parę razy próbowała coś powiedziec sąsiadowi czy zasugerować, ale ten nic sobie z tego nie robi. To nie jest tak, że taki dym jest tylko przy rozpalaniu. jest praktycznie co chwilę. Z jednej strony jest to wieś. Wszyscy sie znają, mieszkają obok siebie od wielu wielu lat. Nie chcę wkraczać w to środowisko i odrazu robić aferę. Ale powiedzcie sami, przecież to nienormalne. Tak nie można mieszkać. No i co tu zrobić? Dzwonić po policję? Bo straż miejscka jak sama nazwa wskazuje....