Wodny problem
Jak podziwiam budowy innych blogujących to aż mi wstyd, że u nas taki syf. Ale nawet nie bardzo jest jak posprzątać, bo na działce mamy bagno. Dosłownie.
Przy robieniu fundamentów zrobiliśmy drenaż wokół domu. Wszystkie rurki drenarskie podłączyliśmy do zbiornkia na deszczówkę zrobionego z betonowych kręgów wkopanych w ziemię, a z tego zbiornika odprowadzenie nadmiaru wody do studzienki kanalizacyjnej. Pojemnośc zbiornika 2 000 litrów. I tam ciągle leci woda. ja nie wiem skąd ona się bierze, ale jest tam nawet jak nie pada deszcz! Pal licho zbiornik, bedzie czym podlewać. Gorzej z moi przyszłym ogórdkiem.
na placu wszędzie stoi woda. Pojawia się magicznie i nie spływa. Zrobiło się z tej przeoranej ziemi niezłe bagno. Ostatnio jak wdepnęłam to aż mi but został i musiałam go rękami wyciągać. Łukasz mówi, że trzeba będzie zrobić dreny w ogródku, a mnie na samą myśl o przekopywaniu działki po raz pięćdziesiąty ósmy chce się beczeć. Generalnie Dren to chyba najgorsze słowo budowy, zaraz po Pan od Dachu. :(
Aż wstyd foty wrzucać, ale, żeby nie było, że koloryzuję. po kładeczkach z desek po szłowaniu musimy się poruszać, bo inaczej mogłoby być kiepsko. Jakbyśmy byli Shrekiem i Fionom to pewnie było by ekstra, ale że nie jesteśmy to mam zamiar bagienku wypowiedzieć wojnę.