Vattenfal vs. Monika - kolejne rozdanie
mam wrażenie, że to powoli never ending story.
Wysłałam im pismo, że mam transforamtor na działce i słup z prądem i kabel w ziemi. I jest to sytuacja prawnie nie uregulowana. W związku z powyższym w zamian za służebność chcę podpisać z nimi korzystniejszą umowę o dostawy prądu.
Dostaliśmy odpowiedż. Słup z prądem się zasiedział - a właściwie to powinnam powiedzieć zastał - stoi tam o 1963, czyli ponad 25 lat i dlatego może se tam stać i ja ich mogę... oczywiście w ładnych słowach.
Umowy na lepszych warunkach nie podpiszą ze mną, bo nie mają takiej możliwości prawnej. Jak na mój gust to jakaś ściema, muszę się zastanowić czy chce mi się czytać wszystkie regulaminy vatenfala, żeby im wytknąć, że jednak nie. Narazie nie mam weny.
Efekt końcowy - porponują jednorazowe wynagrodzenie w wysokosci 500 zł w zamian za ustanowienie służebności na tej części działki. Ja się nie znam w sumie na tych tematach. Ale moja kobieca intuicja podpowiada mi, że ktoś tu próbuje mnie wydymać. A na tym to sie akurat trochę znam :p
Teraz do tych urzadzeń jest swobodny dostęp, a vatenfal czuje się tak swobodnie, że ostatnio wpieprzyli sie na nasze pole takim wielkim autem i rozjechali całą koniczynę, którą Łukasz posadził i jeszcze marudzili, ze krawężniki za wysokie. Ciekawe co powiedzą jak im tam kurde betonowy płot postawie. A co, moje w końcu. A pięc stów to se mogą wsadzić - co ja za to kupie? ze trzy żarówki może :) energooszczedne... Tak właśnie mam zamiar im odpowiedzieć -tylko oczywiście ładniej w słowa zapakuję :)
Przy okazji - ekipa od kanalizy, robiła u nas nową drogę bo stara zepsuli. Jak dla mnie absur stulecia. Ale już wyjaśniam. Jak chciałąm przyłączyć sobie wodę to musiałam mieć projekt przyłącza i zapłacić 800 zł za 3 cm niebieską kreskę na najnowszej mapie do celów projektowych, którą trzeba było z urzedu dostarczyć. Jak chce mieć wjazd do domu to muszę zrobić projekt zjazdu na drogę na najnowszych mapach. Jak chciałam budować musiały być najnosze mapy i projekt rozrysowany na mapach itd itd. przy okazji dzielenia działki okazało się, ze nam miasto zajeb***ło ze 2 m2 naszej działki robiąc zakręt po łuku - bo tak łatwiej, a nie w kacie prostym na swojej ziemi. Spoko. Teraz robili drogę od nowa, bo zepsuli. I walneli ją tak jak była ta stara. Ja nie wiem jak to tak bez mapy, bez projektu.... No i tego ukradzionego kawałka już nam nie oddali. Teoretycznie gdybym była wredną pipą to sobie mogę na środku drogi wywalić słup i postawić siatkowany płot, lub też betonowy, lub też zasadzić brzozę. Hehe, a wszyscy sąsiedzi na tej ulicy musieliby przesiąść się na skutery, żeby przejechać.....
Porażka.