postrzeganie kolorów przez faceta
pokój na dole w końcu doczekał się malowania. Strasznie byłam ciekawa bukietu róz, który w sklepie był pieknię czerwony, a na stronie producenta jakiś różowy. Łukasz wrócił wczoraj do domu i mi mówi, że pomalował tą ścianę. Minę ma dziwną. Pytam jak ten kolor, a on mi pokazuje naszą rogówkę i mówi taki czerwony.
Chce mi się beczeć, nasza rogówka nie jest czerwona TYLKO wiśniowa. A ta ściana miała być czerwona, zajebiaszczo czerwona. W głowie milion ponmysłów co zrobić, wymieszać z białą farba, kupić inny odcień i zamalowac, zdrapać i pomalować na nowo inną farbą. Łukasz na każdy p-omysł krzywi się co raz bardziej wizją ilości roboty i babrania się w czerwonym. Koniec konców zdecydowaliśmy, że przyjade zobaczę i potem coś postanowimy. mimo wszystko deprecha, ze to jednak nie ten czerwony.
Dzisiaj Łukasz skoczył na budowę i przesłał mi zdjęcia. Tak wygląda pokój:
Już na zdjęciach widac, ze czerwień jest czerwona a nie wiśniowa. na chwile zapomniałam, ze przecież dla faceta to czerwony to czerwony. Ufffff. Przy okazji na fotę załapały sie drzwi i parapet. reszta ścian będzie szara.