Plany nasze, a plany banku, a urząd miasta
No właśnie.
Nasz plan jest taki, że jesteśmy jeszcze młodzi ( albo przynajmniej tak o sobie myślimy) i nie musimy skończyć tego domu na piko belo już. Może sobie być budową jeszcze pięć lat, byle było gdzie spać, siku zrobić i kromkę masłem posmarować tudzież zupę chińską albo gorącego kubka zalać. Także zgodnie z tymi priorytetami robimy pokój na dole, łazienkę i inne niezbędne prace. Teraz aktualnie Łukasz kafelkuje garaż.
Plan banku jest taki, że dom ma byc skończony zgodnie z kosztorysem. Czyli za pół roku. Problemu wielkiego by nie było, bo przecież mi nie bedą przez okna zaglądać co zrobilam, a co nie. Byle by raty płacić w terminie. Tyle, że zostala nam ostatnia transza. Marne 33 500 zl, ale jednak. każda kasa się teraz przyda. A oni, żeby tą transze wypłacic to chcą, żebym ja już miała podłogi i drzwi w całym domu. Super - tylko po co?!?!?! Żebym miała co wycierać wieczorami chyba.... Także nie zrobiliśmy jak chcieli, tylko jak my potrzebujemy. Mam nadzieję, że gotowa łazienka i pokój wystarczą za podłogi i się dogadamy z bankiem. inspektor był, czekamy co powie.
Ale w całym tym zamieszaniu najważniejsze jest, że musimy do 31.08.2012 r zrobić odbiór domu. Czyli, żeby oficjanie stał się on domem, a nie budową. Pani w banku powiedziała, że 3 miesiace obsuwy przyjmuja bez problemu, potem już się będą czepiać. Czyli poza naszą wizją, wizją banku są jeszcze wymagania Urzędu Miasta Mikołów, które już są zupełnie inne od naszych i bankowych. Na szczęście dramatu nie ma. Także powoli zaczynamy kompletować papiery, żeby zrobić ten odbiór i mieć święty spokój. Z miastem i z bankiem. i jak już to załatwimy to będziemy mogli dalej budować w spokoju :)
A propos budowania - chodze po tym domu i nadziwić się nie mogę jaki wielki się zrobił. I ciągle się zastanawiam po co nam taki duży dom?! a jak fundamenty kopaliśmy to się martwiłam, że tam się nic nie zmieści...