Budowlane obserwacje
Łukasz odebrał projekt przyłącza wody.
Uważam, że już samo nazwanie tego "projektem" jest dużym nadużyciem. Generalnie ów "projekt" to niebieska linia prosta długości może 3 cm namalowana od linijki na naszej mapie.
Moja niebieska kreska kosztowała 790 zł, normalnie promocja. Wychodzi 263,33 zł za jeden centymetr.
Chyba się dzisiaj upiję ze szczęścia, że nam się tak tanio udało tą kreskę kupić. Jak nic. My zwykli prości ludzie, nie dalibyśmy rady tego zrobić sami. Przecież namalowanie takiej kreski to jest wyższa sztuka projektowania terenu. Podejrzewam, że żeby ją postawić trzeba umieć sprawdzić czy w tym miejscu nie ma drogi, albo budynku, albo kabla w ziemi. jak nic trzeba mieć mgr inż, i doktorat z inżynierii rurowo-wodociągowo-glebowej, do tego niebieski cieńkopiszacy flamaster ( bardzo trudno dostępny) oraz uwaga! linijkę. Także jak widzicie nie mógłby tego zaprojektować zwykły śmiertelnik, trza płacić i cieszyć się, ze tak tanio.
No dobra. Troszkę jestem złośliwa. Ale jak przyszło mi płacić geodecie za wbicie dwóch deseczek 500 zł, a za 3cm kreskę 790 zł to jedyne co mi sie nasuwa to: trza się było kur*** uczyć! oj trza było...
Sprotowanie:
Chciałabym być dobrze zrozumiana. Nie chodzi o to, że ja tych ludzi nie cenią, bądż mam zastrzeżenia do ich pracy. mam też świadomość, że nie wszystkie projekty wyglądają tak jak mój.
moja notka to raczej sarkastyczny komentarz odnoście polskich realiów prawnych i wymogów przepisów budowlanych, gdzie 3 cm kreske na mapie musi ci zrobić uprawniony architekt, a już wykonanie tej kreski to wolna amerykana i generalnie nawet pies z kulawa noga może ci ją wykonać i podłączyć ci tą wodę, byle by się pieczatki zgadzały....