Złośliwość
Posługując się blogowym sloganem być może będzie to news z dupy, ale miejsce to traktuje jak swoja przestrzeń w sieci, w której dzielę się swoimi emocjami nie tylko budowlanymi, ale również około budowlanymi.
Wiem, że nie wszystkim podoba się taki sposób prowadzenia bloga, jednak dla mnie nie możliwe jest oddzielenie budowy od mojego życia prywatnego. poza tym chciałabym, żeby to miejsce było dla nas pamiątką przeżyć i emocji, które towarzyszyły tej części naszego życia, w której stawialiśmy swój dom.
A teraz sedno sprawy.
Mam 26 lat. Nie urodziłam się w zamozsnej rodzinie, nie przychodzi mi pod drzwi maly skrzatek z dzbanuszkiem stówek, niczego w życiu nie dostałam w prezencie ( moża poza wiertarką, którą wygrałam w konkursie :P). odkąd pamietam na wszystkie swoje przyjemności musiałam zapracować sama. Zreszta pracuję od 16 roku życia. Ten dom nie spadł mi z nieba, nie wygrałam w totka, nie mam bogatego sponsora czy innego misia-pysia, który za niego zapłaci. oboje z Łukaszem charujemy jak dzikie osły, żeby on był. Zresztą bedziemy jeszcze pracować wiele wiele lat, żeby ten dom był w 100% nasz. Bedziemy pewnie musieli zrezygnowac z wielu przyjemności. Zawsze wychodziłam z założenia, że na spełnienie swoich marzeń muszę zapracować sama i wkurza mnie jak ktoś komentuje, że ja to mam w zyciu szczęście, mnie się udało czy inne jeszcze takie. No ja pier**** czy ja leźe na kanapie i pachnę, w okół stado służacych wachluje i podaje drinki, a ja tylko palcem pojazuje : to zrobić, tamto kupić, to zamontować. człowiek uczciwie pracuje, czasem od rana do wieczora, potem leci na budowę, wraca do domu i pada na pysk. W zeszłym roku miałam 10 dni urlopu. A pracuję 5 dni w tygodniu i 2 soboty. A ktoś inny potrafi siedziec na dupsku cały dzień i gapić się z balkonowego okna co tam u sąsiadów, albo grac od rana do wieczora w jakieś durne gry zamiast szukać pracy. A potem komentować, że ja to mam szczęście, bo mam dobra pracę. A co za darmo ją dostałam?! Zaczynałam pracować w tej firmie to zarabiałam 650 zł miesiecznie i nie narzekałam, że mało. Byłam wdzieczna, ze ktoś chciał dać mi szansę i starałam sie pokazać, ze jestem dobra, że się nadaję, że szybko się uczę.
Ludzie sa paskudni. Ja nigdy nikomu nie zazdrościłam, że ma lepiej ode mnie. Zawsze cieszyłam sie z cudzych sukcesów. i nie stawało mi kością w gardle, że ktoś ma nowy samochód, kupił mieszkanie czy pojechał na fajne wakacje. Smutne, że sa ludzie, którzy potrzebują poszukac wyimaginowanych wymówek w szczęściu czy przychylności losu innych dla swojej nieudolności.