postanowione - przeprowadzamy się jak najszybciej
czyli jak tylko zostanie ukończona mała łazienka.
Najpierw trawiłam ten pomysł w sobie przez kilka dni. Czy dam radę, czy nie spowoduje to totalnego chaosu w moim życiu, czy jestem gotowa, czy moje rozpuszczone dupsko wytrzyma życie w takich warunkach, czy się nie pozabijamy.... Wniosek był jeden - i tak poprostu koczujemy, mieszkanie jest zawalone naszymi rzeczami i tak naprawdę i tak żyjemy w chaosie. Łukasz stwierdził, że on mógłby tam już mieszkać, w sumie i tak jest tam przez cały dzień, a w mieszkaniu tylko śpi.
Pierewszy plan był taki, że wypłacamy ostatnią transzę, za nią robimy łazienkę, pokój na dole i kuchnię. Następnie sie przeprowadzamy, sprzedajemy mieszkanie i robimy resztę. Ale plan się rypnął w chwili gdy bank stwierdził, że według kosztorysu musimy zrobić jeszcze podłogi i drzwi, żeby nam wypłacili tą ostatnią transzę. Po moich obliczeniach podłogi i drzwi to jakies 15 000 zł, przy założeniu, że montaże robimy we własnym zakresie. Biorąc pod uwage tą kwotę oraz zakres prac potrzebujemy paru miesięcy, żeby to wszysko zrobić. Druga sprawa jest taka, że wcale nie chce miec gotowych podłóg w pokojach u góry gdzie praktycznie narazie nie bedziemy ich używać i te pieniadze chciałam przeznaczyć na wykończenie dołu.
No i postanowliśmy, że nie będzie nam bank dyktował co my mamy w naszym domu robić i jak. Niech se w dupę wsadzą te ostatnie 30 000 zł, a my lecimy z robota tak jak było to zaplanowane.
W tej chwili robimy łazienkę. Płytki na podłodze już są. Dwie ściany są. Zabudowa k-g jest. pozostało położyć do końca kfelki, zafugować, zamontować kabinę. Myslę, że do końca miesiąca nasz kafelkarz się z tym obrobi. Jak łazienka będzie gotowa to w małym pokoju gabinecie, który według naszych planów wstępnie bedzie służył za sypialnię musimy połozyć panele i pomalować. W międzyczasie ja wystawiam nasza kawalerkę na sprzedaż. mam nadzieję dostać za nią 90 000 zł. Cena jest z górnej granicy w moim miescie, ale miszkanie ma bardzo dobrą lokalizację, do tego wystarczy tak naprawdę odmalować ściany, żeby się wprowadzić. Zostawiam w nim całą łazienkę gotową, w kafelkach z zabudowaną wanną, kibelkiem i półkami. Zostawiam całą kuchnię - meble, lodówkę w zabudowie. W pokoju panele. Nie są to materiały najwyższej jakości i z najnowszej kolekcji, ale miszkanie nie wymaga włożenia w nie kolejnych 10 000 lub 20 000 lub 50 000 zł, żeby w nim zamieszkać, choć oczywiście można wszystko wywalić i zrobić nowe.. Mam nadzieję, że uda się sprzedać je za taką kwotę. Jak tylko znajdziemy kupca - przeprowadzamy się. Z mieszkania bierzemy jedynie automat, który podłączymy w górnej łazience tam gdzie jego miejsce zostało zaplanowane oraz kuchenkę gazową, którą podłączymy do butli i to narazie będzie nam robić za kuchnię.
PLUSY PRZEPROWADZKI:
- oszczędność czasu na dojazdach w te i spowrotem
- oszczędnośc paliwa na jeżdżeniu na budowę
- oszczędnośc na opłatach za mieszkanie, które wynoszą ok 600 zł.
- wieksza gotówka - szybsze wykonanie prac w domu
MINUSY:
- teraz mam do pracy jakieś 500 m - 6 minut spacerkiem - po przeprowadzce będe musiała dojechać. W sumie i tak prawie codziennie po pracy jade na budowę i wracam do domu, więc koszty te same, ale wczesniej trzeba będzie wstawać, a ja śpioch jestem i każde 3 minuty są dla mnie bezcenne :)
- ciapła woda i ciepło w domu tylko i wyłącznie po rozpaleniu ognia czyli po pierwsze mniej wygodnie, po drugie trzeba zrobić zapasy opału - tonę ekogroszku mamy, ale to napewno za mało.
Więcej minusów nie ma, przeprowadzka postanowiona. Łukasz się cieszy, bo nie może się już doczekać. Ja mam nadzieję, że nie dostąnę depresji w związku z życiem w kartonach. Tak ogólnie to myślę, że damy radę :) jak będzie w praktyce wyjdzie w praniu :) zaczynam szukac kupca na nasze mieszkanko.