Kuchnia
Dostałam dzisiaj wstepne wyceny mebli kuchennych i jestem w miłym szoku. Sa na poziomi 4 - 6 tys. Jak ustallimy szczegóły i dodatki to pewnie wyjdzie 8-9, ale i tak liczyłam się z kwotą ok 12-13 tys, więc jestem BARDZO mile zaskoczona.
Dostałam dzisiaj wstepne wyceny mebli kuchennych i jestem w miłym szoku. Sa na poziomi 4 - 6 tys. Jak ustallimy szczegóły i dodatki to pewnie wyjdzie 8-9, ale i tak liczyłam się z kwotą ok 12-13 tys, więc jestem BARDZO mile zaskoczona.
Zostało mi po przygotowaniu podłogi do wylewek:
- thermoorganica dach/podłoga wersja gold 10cm - zostały mi 24 paczki
- thermoorganica parking silver 5 cm - zostały mi 2 paczki.
Odsprzedam 50 zł/paczka. Odbiór w Mikołów - Bujaków.
Złożyliśmy wniosek o przyłącze pradu w grudniu 2010 roku. Nie robiliśmy tego wcześniej, ponieważ nie był nam potrzebny prąd budowlany, który jest drogi. Dostaliśmy warunki przyłącza. Jesteśmy właścicielami 2 działek obok siebie. Ta, na której jest dom i zaraz obok druga. W sumie mają ok. 4 000 m2. podzieliliśmy ten teren na dwa, żeby hipoteka była tylko na jednej :) Ale wracając do tematu. Są dwie działki. Energetyka wysłała nam projekt przyłącza - w granicy tych dwóch działek. Wszystko pięknie tylko od skrzynki z prądem do skrzynki z prądem w domu miałabym jakieś 50-60 metrów. Ani mi się nie uśmiechało tyle kopać, ani kupować tyle kabla. Napisałam więc pismo do energetyki, że ta skrzynkę to ja bym wolała w innym miejscu. Śmiali się ze mnie, ze niczego nie wskóram, a woleć to sobie mogę. I co? I oni przystali na moja propozycję i logiczne argumenty :D Skrzynka więc miała stanąć w granicy, ale po drugiej stronie, zaraz obok garażu :) Termin realizacji grudzień 2013 :D Zabawne.
Ponieważ ani nie robiliśmy prądu, ani w sumie nie mieliśmy żadnych konkretnych planów temat pozostawiliśmy. Ale teraz instalacje juz są, tynki są, wylewki zaraz bedą. A prądu jak nie było.... Zaczeliśmy dzwonić i dopytywać. W energetyce dostaliśmy numer do firmy, która dostała zlecenie wykonania tego przyłącza. W tej firmie dostaliśmy numer do dyrektora, od dyrektora do kierownika projektu, od kierownika do majstra, no i w końcu z majstrem udało się ustalić co i jak. Swoją drogą tyle tych kierowników i dyrektorów, więc się nie dziwię, że ta skrzynka kosztuje 6 500 zł ( z czego dzięki łaskawości vatenfalla my zapłacimy jedyne 1 960 zł)
Z majstrem Łukasz ustalił, że będą dzisiaj o 7. Przy okazji padło pytanie czy Łukasz wie gdzie ta skrzynka ma być. też fajnie... Jak już ustalili gdzie ma skrzynka stanąć zaczęli kopać. Uwalili 2 kable z tepsy .... no cóż, mówiliśmy, że tam są.... Kopią dalej, kopią i kopią - kabla nie ma. Ciekawe, że jak zebraliśmy humus to odrazu wyskoczył, a jak sie go szuka... Łukasz sugeruje Panom, że być może ten kabel był puszczony po skosie pod drogą, a nie pod kontem prostym i wtedy tam gdzie szukają nie znajdą. Panowie stwierdzili, że nie może być po skosie, musi być pod kątem, bo po skosie niezgodnie z przepisami.... Jak już się prawie dokopali do chodnika kopali budryk to doszli do wniosku, że może jednak ten kabel będzie pod skosem :)
Koniec końców wszystkie działania operatorsko-koparkowo-poszukiwawcze zostały zakończone sukcesem i na naszej działeczce stanęła piękna skrzyneczka. A my już prawie mamy swój własny osobisty prąd, a nie taki pożyczany od teściowej :) Choć ten pożyczany oczywiście tez był fajny. Straty w ludziach nie było, choć teraz pewnie połowa wsi nie ma telefonu stacjonarnego, ale kto to widział, zeby w 21 wieku jeszcze telefonu na kabel używać :)
W przyszłym tygodniu ruszamy z wylewkami. W poniedziałek jedziemy po cement, ma przyjechać piach. A Panowie od wylewek mają przyjść w tygodniu. podobno 2-3 dni i robota skończona. A potem3 tygodnie suszenia - czyli nic nie robienia :)
Powiem Wam, że się nawet cieszę. Przyda nam się 3 tygodnie przerwy od budowy, tak akurat, żeby się ożenić i wracamy do roboty :) Następne w planach ocieplenie zewnętrzne oraz ocieplenie dachu.
Poza tym złożyłam wniosek o podwyższenie kwoty kredytu już prawie miesiąc temu i jeszcze ciagle nic nie wiadomo. Strasznie mnie to wkurza, bo nie wiem czy to bank się tak długo zastanawia czy w oddziale coś spaprali i się nie zajmują tematem. A cięzko to zweryfikować. W każdym bądź razie mam nadzieję, że wszystko będzie ok, bo chciałabym się do końca roku wprowadzić. BARDZO BARDZO. BARDZO. A jak bank będzie bardzo wymyślał to możemy się nie wyrobić.
Powiem Wam, że trochę mnie wkurza te trąbienie w kółko o cenie CHF i ciągłe sianie paniki wsród ludzi. kupuje dzisiaj w kiosku zmywacz do paznokci, a tam FAKT na pierwszej stronie czerwone litery na czarnym tle - jak jakaś masakra piłą mechaniczną - Frank bije rekordy, Premierze ratuj nasze kredyty!!! I to już mnie przerosło.
Po pierwsze - gówno Premierowi do naszych kredytów. Sory - ale ja tam nie chcę, żeby ktoś, choćby nawet Pan Premier, mnie ratował przed moim kredytem! Druga sprawa, że to nie jest kurde komuna, ani jakieś Chiny, żeby rząd odgórnie sterował kursem waluty ( a co niektóre partie o zgrozo maja takie pomysły, no cóż najpierw waluty, a później co? ilość dzieci nam bedą narzucać, wyznanie?). te czasy minęły, mam nadzieję bezpowrotnie. Dziś mamy wolny rynek, a pieniądz, jak każdy inny towar, podlega prawu popytu i podaży.
Poza tym strasznie mnie wkurza to ogólnopolska medialna panika. Po pierwsze - kredyt zaciągają dorośli ludzie. Zakładam ( być może błędnie), że są to osoby świadome i odpowiedzialne. Skoro decydują się na kredyt w walucie to chyba licza się z tym, że może ona podrożeć?!?! Oczywiście żal mi osób, które zaciągnęły kredyt w latach 2007 -2008, kiedy CHF był na rekordowo niskim poziomie, ponieważ w tej chwili ich rata jest prawie dwa razy większa, tak samo zresztą jak dług. Ale chyba zaciągając kredyt w walucie obcej, która w danym momencie jest najtańsza w swojej historii liczyli się z tym, że tak nie będzie zawsze?! Czy nie? Powiem Wam, że jak słysze o tych biednych kredytobiorcach oszukanych przez banki, którzy teraz muszą tyle płacić to się zastanawiam czy ludzie są na serio aż tak głupi czy tylko media robią z nas idiotów? Nie wiem jak u innych, ale moją umowę kredytową podpisałam ja sam, osobiście, tymi ręcami. Nikt tego za mnie nie zrobił, nikt za mnie nie zdecydował. To była tylko i wyłącznie MOJA decyzja. Żaden bank nie sfałszował mojego podpisu, nie oszukał mnie ani nie naciągnął. A zanim podpisałam cyrograf na 30 lat uwaznie przestudiowałam w tej umowie każde słowo, każda kropkę i każdy przecinek. A jeżeli ktoś tego nie zrobił i pożyczył mnustwo pieniedzy, na kupę lat licząc na łut szczęścia czy przychylnośc losu... No cóż - niech teraz nie płacze, żeby go premier ratował.
I już na koniec - prawda jest taka, że w tej chwili jest najlepszy moment na kredyt w walucie. Tak kochani - dlatego, że takie kredyty zaciaga się jak waluta jest na rekordowo wysokim ( a nie niskim) poziomie. Poza tym ja już teraz liczę się z tym, że być może CHF będzie w przyszłości po 4,5-5zł ( choć to bardzo mało realne, ale trzeba zakładać najczarniejsze scenariusze) i wtedy też musi mnie być stać na ratę. i druga istotna sprawa - w perspektywie 30 lat - rok czy nawet pięć lat wysokiego kursu waluty i tak koniec końców jest bardziej korzystny niż większe oprocentowanie w złotówkach.
A z CHF jest tak, że jak tylko na świecie inwestorzy panikują to on drożeje. A jak się sytuacja uspokaja to wraca do normalnego poziomu, a jak jest bardzo dobrze to jest rekordowo niski. Także ja złożyłam już wniosek o podwyższenie kwoty kredytu :)
Najwazniejsze to nie panikować i nie podejmowac pochopnych decyzji. A jak ktoś nie ma mocnych nerówó tudzież słabe serce, małą odporność psychiczną na presje zewnątrzną i stres - niech zaciąga kredyt w walucie, w której zarabia. Zapłaci więcej, ale będzie miał święty spokój.